Jesteś tutaj: ZSEM.EDU.PL STR na Rajdzie ELEKTRYKA

STR na Rajdzie ELEKTRYKA

Na rajd ELEKTRYKA, który stał się już cykliczną imprezą w ZSEM, a w tym roku odbywał się w dniach 27-28 września, Sekcja Turystyki Rowerowej pojechała w sześcioosobowym składzie: Radek, Jacek, Tomek i Paweł z klasy II j T, Dawid z klasy II t T i Michał z II e T. Zaplanowaliśmy, że pojedziemy na dwa dni, trasą której nie udało nam się skończyć podczas czerwcowej wycieczki "Tylko dla orłów" kiedy to intensywne opady deszczu zmusiły nas do zmiany planów i trasy. Prognozy na te dwa dni, też nie dawały 100 % pewności, że nie będzie padać, ale zaryzykowaliśmy. Skoro dwa dni to należało wymyślić też jakiś nocleg. Schronisko na Przehybie oczywiście odpadało, więc uznaliśmy, że najodpowiedniejszym miejscem będzie schronisko studenckie „Chata pod Niemcową”, w której STR spędził już kiedyś nocleg, ale było to dość dawno bo chyba 3 albo 4 lata temu, a więc w składzie zupełnie innym.

Ale zacznijmy od początku. Wyruszyliśmy z pod budynku szkoły po wcześniejszym utrwaleniu na zdjęciu całej grupy z banerem, który sprawiliśmy sobie na rajd. Pierwszy odcinek to przejazd do Starego Sącza, gdzie dołączyli Jacek i Radek, którzy dojechali od strony Łącka. Krótki postój, kolejne pamiątkowe zdjęcia i już w komplecie pojechaliśmy główną  drogą do Barcic. Jazda wśród pędzących aut nie należy do najprzyjemniejszych i bezpiecznych, więc w Barcicach szybko przejechaliśmy na drugą stronę Popradu i lokalnymi drogami, a nawet ścieżkami podążaliśmy do Piwnicznej. Całą trasę można prześledzić na załączonej mapce. Wreszcie Piwniczna, tu dokonaliśmy ostatnich zakupów m. innymi na ognisko i zaczęliśmy kolejny etap wycieczki. Najpierw główną drogą w kierunku przejścia granicznego w Mniszku, by po kilkuset metrach skręcić w jedną z najbardziej znanych dolin w Beskidzie Sądeckim. Zimą podążają tędy tłumy narciarzy, a latem piesi,  rowerzyści i zmotoryzowani jadą w głąb doliny do położonych tam domów wczasowych i zaczynających się tu szlaków turystycznych. Jedziemy dość głęboko w dolinę, aż do  Kosarzysk i ostatniego sklepu za którym skręcamy do przysiółka Trześniowy Groń. Droga prowadzi doliną potoku Rohacz. Jedziemy po betonowych płytach wśród zwartej zabudowy. Dojeżdżamy do rozwidlenia dróg, z charakterystycznym, stojącym między nimi starym drewnianym, piętrowym domem. Tu skręcamy w prawo, lekki zjazd polną drogą nad potok i już po ażurowych, betonowych płytach, wąską zalesioną doliną zaczynamy ostrą wspinaczkę. W miejscach o mniejszym nachyleniu droga ma nawierzchnie szutrową, niekiedy bardziej lub mniej kamienistą, ale gdy tylko nachylenie rośnie zastosowano na niej płyty, co pozwala zmotoryzowanym na korzystanie z niej. A dla nas rowerzystów, pozostaje niekiedy zsiąść z roweru i kontynuować pieszą wędrówkę. Będąc na wysokości około 800 m n.p.m. wyjeżdżamy na skraj dużej pod szczytowej hali na której odbywa się wypas bydła, a jej skraj zajmują pojedyncze gospodarstwa. Kilkadziesiąt metrów za ostatnim gospodarstwem, jesteśmy już na grzbiecie, skąd roztacza się piękny widok na dolinę Popradu w okolicach Piwnicznej. Kamienista droga prowadzi najpierw skrajem lasu, by następnie po pokonaniu kilkuset metrów jazdy przez las znaleźć się przy schronisku studenckim. Dwa stare drewniane budynki położone na skraju wspomnianej hali, to kultowe miejsce, pozbawione wszelakich wygód, gdzie od lat studenci z całej Polski spędzają wolne od zajęć chwile. A dzisiaj to nasza siedmioosobowa grupa postanowiła tu zatrzymać się na nocleg. Bazowy, bo taką oficjalną nazwę nosi szef schroniska przyjął nas bardzo serdecznie, poinformował o obowiązującym w chacie regulaminie, a my przystąpiliśmy do przygotowywania sobie posiłku, przynoszenia ze źródełka wody, rozpalania ognia pod paleniskiem i przygotowywania ogniska. Piszę o tym, ponieważ musicie sobie zdawać sprawę , że to nie jest schronisko typu PTTK. Tu każdy czuje się jak u siebie w domu, a o tym jak wysoko jest oceniane wśród turystów, świadczy I miejsce  w rankingu na najlepsze w małopolsce schronisko (tak zdecydowali internauci). Oprócz atmosfery, która nas urzekła dodatkowo zaciekawiły stoły do gry (trochę przypominające piłkarzyków), które osobiście zaprojektował i opatentował Bazowy (Jerzy Walicki). No a potem przyszła pora na ognisko, które dość szybko zakończyliśmy, bo zmęczenie dało o sobie znać. W nocy trochę popadało, ale ranek obudził nas bezchmurnym niebem i unoszącą się nad dolinami mgłami. Szybkie śniadanie i już przed dziewiąta w pełnym rynsztunku, pożegnaliśmy mieszkańców chaty i  wyruszyliśmy na trasę. Najpierw wspinaczka na Wielki Rogacz 1182 m n.p.m. by tam zachwycić się jednym z najpiękniejszych widoków w kierunku Pienin i wznoszących się nad nimi Tatrami. Jest cudownie, ale pora ruszyć dalej, bo teraz najtrudniejsze chyba zadanie przed grupą. Zdobyć Radziejową, najwyższy szczyt w Beskidzie Sądeckim. Piszę zdobyć, bo aby dostać się na szczyt niektórzy z nas decydują się nawet wnosić rowery na własnych plecach, gdyż stromizna duża, a szlak bardzo kamienisty. Ostatnie kilkaset metrów już łagodniej i wreszcie jesteśmy na szczycie na wysokości 1262 m n.p.m. Szczyt zalesiony i gdyby nie wieżą widokowa bylibyśmy pozbawieni chyba najładniejszych w całych Beskidach widoków. A więc już bez rowerów, plecaków pokonaliśmy tych kilkadziesiąt metrów wspinając się po prawie pionowych drabinach na najwyższą platformę wieży. A jakie widoki na nas czekały, najlepiej pokazują zdjęcia. Ale pora ruszyć. Przed nami ostatni do mety rajdu odcinek. Najpierw Mała Radziejowa, potem Złomiste Wierchy i wreszcie meta. Przed schroniskiem spotkaliśmy dużo grup uczniowskich , którzy wraz z opiekunami dotarły na Przehybę z Jazowska, Gabonia, a nawet ze Szczawnicy. Kilka też grup przyszło tu już dzień wcześniej i nocowało w schronisku, ewentualnie pod namiotami. Po zrobieniu pamiątkowego zdjęcia udaliśmy się do schroniska na ciepły posiłek. A po dłuższym odpoczynku wyruszyliśmy na ostatni fragment trasy,  najbardziej znaną turystom podążającym na i z Przehyby asfaltową drogą przez Skrudzinę i Gaboń do Gołkowic, skąd przez Stary Sącz dotarliśmy do Nowego Sącza. Na koniec dodam tylko, że podczas tych dwóch dni pokonaliśmy na rowerach 70 km.

Zapraszam do oglądania zdjęć w galerii.

Z turystycznym pozdrowieniem

Opiekun STR

Marek Ryglewicz

Zapraszamy do sekcji

Z STR-em

po przygodę

bezpiecznie, zdrowo.

widowiskowo (widokowo)