Jesteś tutaj: ZSEM.EDU.PL I wycieczka w rejon Pogórza Rożnowsko Ciężkowickiego

I wycieczka w rejon Pogórza Rożnowsko Ciężkowickiego

Relacja z pierwszej w 2011 roku wycieczki rowerowej.

 

Trasa: Januszowa, następnie Librantowa, Koniuszowa, Paszyn, Miasteczko Galicyjskie i powrót do Nowego Sącza

 

Termin pierwszej w tym roku wycieczki rowerowej planowaliśmy w okresie przepięknej wiosennej, pełnej słońa, pogody. To, ale również atrakcyjność miejsca spowodowała, że zapisała się na nią rekordowa liczba uczestników, bo aż 18 osób. Aż tu w weekend nagłe oziębienie, silne wiatry, deszcze, a nawet śnieg. Jeszcze w niedziele na e-maila otrzymywane od uczniów, odpisywałem, że jeśli będzie od rana padać to oczywiście nie jedziemy.

Ale poniedziałkowy ranek sprawił nam miłą niespodziankę. Słońce, bezchmurne niebo, idealna pogoda na rower. Wyruszyliśmy, po dopołudniowych zajęciach, w trochę mniejszym składzie niż planowaliśmy, ale i tak jest to największa grupa wycieczkowa w ciągu wszystkich lat istnienia STR. A oto ten rekordowy skład:

 

LP

Imie I nazwisko

Klasa

1

Andrzej Wańczyk 

2 f T

2

Bartłomiej Sroka

2 f T

3

Rafał Górka

1 e T

4

Katarzyna Sułkowska

1 c LO

5

Joanna Bugajska

1 c LO

6

Tomasz Poręba

2 c LO

7

Konrad Hopek

2 c LO

8

Mateusz Ludwiszewska

3 j T

9

Jarosław Job

3 j T

10

Rafał Pustułka

3 j T

11

Stanisław Rusnak

2 e T

12

Marcin Karkowski

2 c LO

13

Michał Kędzior

2 c LO

 

Taka ilość spowodowała, że oprócz opiekuna STR na wycieczkę pojechał drugi nauczyciel Pan Grzegorz Durałek.

Przejdźmy jednak do szczegółów. Wyruszyliśmy sprzed budynku szkoły o 13-tej. Jazda ulicami jest stresująca, ale podzieleni na dwie grupy, szybko w ciągu kilkunastu minut znaleźliśmy się na ulicy Barskiej w miejscu gdzie w prawo odchodzi lokalna droga do Januszowej. Oczywiście główną drogą do Librantowej dotarlibyśmy szybciej, ale my turyści lubimy wyzwania, a pierwszym takim sprawdzianem był długi stromy podjazd do Januszowej. Powód drugi, to ten, że lokalnymi drogami  jeździ się bezpieczniej. Januszowa przywitała nas piękną panoramą Nowego Sącza i wznoszącymi się w odległej perspektywie wciąż zaśnieżonymi Tatrami. I znowu trochę wspinaczki, a później długi zjazd do Librantowej. Z Librantowej zamierzaliśmy pojechać do Koniuszowej główną drogą, ale pomysł Rafała Górki, aby jechać dalej wąską lokalną drogą okazał się bardzo dobry. Tym bardziej że dało nam to okazję do jazdy terenowej z elementami pokonywania przeszkód w postaci rwących potoków. Ale udało się, na drugi brzeg dotarliśmy w komplecie. Po chwili znajdowaliśmy się w centrum Koniuszowej obok sklepu spożywczego, gdzie zrobiliśmy kilkuminutowy postój. Po odzyskaniu sił zaczęła się jazda przez Koniuszową w kierunku Mogilna. Znowu  długi podjazd, a po prawej towarzyszył nam piękny widok na Jodłową Górę i Rosochatkę. Wreszcie dotarliśmy do rozwidleniu dróg ( w lewo do Krużlowej, w prawo do Paszyna) osiągając w tym miejscu najwyższą wysokość podczas tej wycieczki 502 m n.p.m. Trzeba pamiętać że Nowy Sącz jest położony na wysokości około 300 m n.p.m. a więc pokonaliśmy różnicę wysokości 200 metrów, co sprawia, że naszą wycieczkę można z powodzeniem zakwalifikować do górskich. Stąd zaczeliśmy ponad 4 kilometrowy zjazd do Paszyna. Wygodna szeroka droga, prowadzi na dłuższym odcinku wzdłuż zboczy Jodłowej Góry, położonej na lewo od drogi. Kilku minutach szybkiej jazdy i znaleźliśmy się na głównej drodze z Nowego Sącza do Przemyśla. Przy takiej pogodzie (niebo w całości zasnute ciemnymi chmurami) logika nakazywałaby wracać prosto do domu na ciepłą herbatę, ale kiedy ma się  świadomość, że na wyciągniecie ręki jest prawdziwe cacko nic nie jest straszne. W  centrum Paszyna skręcamy w boczną drogę aby zwiedzić Parafialne Muzeum Sztuki Ludowej im. ks. Edwarda Nitki. W przypadku STR to już nie pierwsza wizyta (byliśmy również w mniejszym składzie w ubiegłym roku), ale dzisiaj to w większości nowi ludzie. W muzeum spędziliśmy blisko godzinę chodząc po kolejnych salach wystawowych, oglądając rzeźby w większości o tematyce religijnej i malowidła  na szkle. Nie uwierzycie, ale w muzeum jest zgromadzone ponad trzy tysiące eksponatów, a jak wysoko są oceniane te zbiory świadczą wizyty gości z najodleglejszych zakątków Polski i z zagranicy. Po muzeum oprowadzał nas i bardzo ciekawie opowiadał obecny Proboszcz parafii w Paszynie, a my naszą wizytę zakończyliśmy wpisem do księgi pamiątkowej. I znowu w drogę. Ostatni odcinek, z Paszyna do Nowego Sącza, to jazda bardzo ruchliwą drogą krajową, ale na szczęście na dość długim odcinku można już było skorzystać ze ścieżki rowerowej. Mijane po drodze  Miasteczko Galicyjskie było zamknięte więc ten punkt programu musieliśmy zostawić na kolejny wypad. Chwilę później mijaliśmy cmentarz w Gołąbkowicach i zaczęła się jazda ulicami miasta do szkoły. 30 kilometrów, cztery godziny i dobrze że nie więcej bo już po chwili zaczął padać deszcz. Kończąc tą relację pragnę serdecznie podziękować wszystkim uczestnikom. Ciszę się, że po dwuletniej przerwie znowu na wycieczki STR-u wyruszyły też uczennice, tym bardziej, że tyle mówi się o parytetach J.

Do zobaczenia na kolejnych równie atrakcyjnych trasach po Pogórzu Rożnowsko-Ciężkowickim, a teraz zapraszam do oglądania zdjęć.

Marek Ryglewicz