Jesteś tutaj: ZSEM.EDU.PL I wycieczka "Na Białowodzką Górę"

Wycieczka "Na Białowodzką Górę"

Pierwszą przymiarkę do tej wycieczki robiliśmy już w marcu, kiedy wydawało się że zima odpuściła. No ale potem przyszło ochłodzenie , nowe opady śniegu i doczekaliśmy drugiej połowy kwietnia :). Z szybkości w jakiej skompletowałem "załogę"widać jak bardzo wszyscy złaknieni byli świeżego powietrza. Uzgodniliśmy poniedziałek 22 kwietnia, po moich zajęciach, bo pierwszeństwo ma edukacja :).

Pojechaliśmy w 10 -osobowym składzie: Tomek, Radek, Paweł, Łukasz z klasy II j, Dawid z II t, Michał z II f, Rafał z klasy III e i dwóch pierwszoklasistów z klasy j Arek i Sylwek. Dziesiąty uczestnik ( na przyczepkę) Arek z II klasy gimnazjum, jak mówi za dwa lata, będzie należał do naszej ekipy.Jak na pierwszą wycieczkę trasa dość trudna z jednym konkretnym podjazdem i drugim trochę mniejszym, a całość liczyła 30 km. Trasa wiodła spod Baszty Kowalskiej wałem aż do Marcinkowic ( z przeprawą przez potok Chaszna i podglądaniem pracy bobrów), a następnie żółtym szlakiem PTTK na Białowodzką Górę, a właściwie jej wyższy wierzchołek o nazwie Rozdziele 616 m n.p.m. To najtrudniejszy odcinek, który w większości pokonaliśmy pieszo, co jest normalnością na naszych wycieczkach rowerowych, ale jak już wyszliśmy na szczyt, to zaniemówiliśmy z wrażenia. Widoki r e w e l a c y j n e, niedoopowiedzenia. Ponieważ panorama z tego miejsca jest bardzo rozległa, rozpętała się dyskusja, gdzie jakie pasmo, co to za szczyt iitd, aż Rafał stwierdził że brakuje Wojtka, bo on zna wszystkie  górki w okolicy :). Z Rozdziele jadąc grzbietem w kształcie litery C dotarliśmy na kolejny wierzchołek Zamczysko. W całości porośnięty buczyną jest prawnie chroniony . To najbliższy Nowego Sącza rezerwat "Białowodzka Góra". Będąc na Zamczysku, nie mogliśmy pominąć wschodniego fragmentu, gdzie ponoć w dawnych czasach istniał gród, a my dotarliśmy tam z racji fantastycznego widoku na dolinę Dunajca i Kotlinę Sądecką. Tu dłuższa przerwa. Następnie zaczęliśmy zjazd do Białej Wody, skąd główną drogą przez most na Dunajcu dotarliśmy do Kurowa. I znowu wspinaczka w kierunku Dąbrowskiej Góry. Pojawił się nawet pomysł aby pojechać na nią, ale uznaliśmy że na dzisiaj wystarczy i serpentynami przez Dąbrowę popędziliśmy do naszych domów i teskniących, czekających z kolacją bliskich. Zapraszam do oglądania zdjęć, warto też popatrzeć na załączoną trasę i jej przekrój.

Z turystycznym pozdrowieniem

Marek Ryglewicz