Jesteś tutaj: ZSEM.EDU.PL Jesienna wycieczka w Paśmie Jaworzyny Krynickiej

Jesienna wycieczka w Pasmo Jaworzyny Krynickiej

Pierwsza w roku szkolnym 2012/2013 wycieczka rowerowa i odbyła się w dniach 14-15 września. Skład grupy miał być nieco większy, ale nienajlepsza pogoda sprawiła, że w efekcie pojechaliśmy w skłądzie siedmiu uczniów + opiekun. Poranek piątkowy przywitał nas deszczową pogoda i niewiele brakowało żeby wycieczkę odwołać. Determinacja grupy ( Bartek przyjechał aż z Jurkowa, Jacek i Radek z Łącka, Michał z Podrzecza, Dawid i Paweł z Piątkowej i Łukasz z Nowego Sącza) i dbałość o HONOR STR-u, spowodowała że jeśli były jakieś wątpliwości to szybko zeszły na drugi, trzeci i dalszy plan. Zmieniliśmy jedynie przebieg trasy, uznając że jazda w deszczu grzbietem Pasma Jaworzyny Krynickiej może być zbyt niebezpieczna. Postanowiliśmy pojechać doliną Popradu, zwiedzając po drodze kolejne miejscowości, a żeby uniknąć dużego ruchu samochodowego poruszaliśmy się  w miarę możliwości bocznymi drogami. Dla ciekawych podaję kolejne etapy na trasie: Cyganowice, Barcice, Życzanów, Rytro, Sucha Struga, Głębokie, Kokuszka, Piwniczna. W Piwnicznej obok degustacji rewelacyjnej wody mineralnej, rozegraliśmy partię szachów (zobaczycie na zdjęciach), sprawdziliśmy na jakim etapie jest budowa stacji narciarskiej na Kicarzu, no a stamtąd już granicą obserwując jak żyją Słowacy dotarliśmy aż do ujścia Wierchomlanki. Tu rozpoczęliśmy kolejny etap. Wiadomo jazda w górę doliny to większe nachylenie, zwiększony wysiłek, a więc kolejny postój mieliśmy przy drugim ujęciu wody mineralnej, tym razem w Wierchomli. I znowu w drogę, aż dojechaliśmydo stacji narciarskiej Dwie Doliny. Cisza, spokój, a na stokach po których już niedługo szusować będą liczni narciarze, wciąż trwa wypas owiec. No i ostatni etap, najtrudniejszy, bo przed nami ostra, ponad pięciokilometrowa wspinaczka na grzbiet do Bacówki nad Wierchomlą. Zaledwie 5 km, a nam wydawało się że droga nie ma końca, ale teraz pisząc te słowa myślę, że powodem była gęsta mgła (i pewne odcinki mgliśmy pokonywać dwukrotnie). Wreszcie schronisko i jak na prawdziwych rowerzstów przystało najpierw zadbaliśmy o rowery myjąc jez kurzu, błota i piasku. A potem relaks, ciepły posiłek w schronisku. Niespokojny duch nie pozwolił nam zbyt długo siedzieć na miejscu, więc wyruszyliśmy przez Długie Młaki w kierunku górnej stacji wyciągu krzesełkowego. To już rytuał, że STR podczas pobytu w bacówce tam jedzie aby z góry popatrzeć na stoki narciarskie, odwiedzić bacę z juhasami, sprawdzić trasę downhill itp. Co robiliśmy w tym roku najlepiej widać na zdjęciach. A kiedy wieczorem jadąc w gęstej mgle wróciliśmy do schroniska to wszystkim marzyło się żeby jak najszybciej znaleźć się w łózkach. A ranek przywitał nas przepięknym widokiem Tatr z których Bacówka przecież słynie. I tak zaczęliśmy drugi dzień naszej eskapady. Szybkie śniadanie i jeszcze szybszy zjazd do Szawnika. Tam obowiązkowa degustacja kolejnej wody mineralnej pamiątkowe zdjęcie przy przepięknej cerkwi, a potem zjazd do Złockiego i Muszyny, gdzie postanowiliśmy zdobyć Wzgórze Zamkowe. Nawet się udało, ale niektórzy trafili do lochów. A w międzyczasie nawet nie zauważyliśmy jak zaświeciło słońce. Ostatni etap to jazda do Leluchowa na most graniczny Wyszehradzki. Ponieważ jednym z elementów wycieczki był udział w 13 Rowerowym Rajdzie Górskim Pograniczem Polsko-Sółowackim, więc koniecznym było aby zjawić się na moście o 12-tej. Przyjechało trochę dzieci i młodzieży ze Słowacji, kilkudziesięciu rowerzystów z Polski no i oczywiście my. W tym roku może najważniejszym momentem było odśpiewanie hymnów Polski i Słowacji. Ostatni etap rajdu do przejazd do miejscowości Circ na Słowacji na ciepły posiłek. Tam każdy uczestnik otrzymał odznakę rajdową, i mapkę regionu. Stamtąd powrotna droga do Muszyn, krótkie oczekiwanie na pociąg i po godzinnej jeżdzie znaleźliśmy się z powrotem w naszym kochanym Nowym Sączu :).

Zapraszam do oglądania zdjęć.

Z turystycznym pozdrowieniem

Marek Ryglewicz